Po dwóch tygodniach od przeprowadzenia moich hydroponicznych pomidorów do ażurowych koszyczków nadeszła w końcu pora na ostatni istotny etap przed przeprowadzką do szklarni – przeniesienie koszyczków do systemu. Używam ośmiu 20-litrowych pojemników z otworami na koszyczki i wężyki napowietrzające w odpowiednich miejscach. Cztery z nich to moje prototypowe, tradycyjne wiaderka, oklejone aluminiową taśmą, która w zamyśle miała odbijać światło i nie dopuszczać do powstawania wewnątrz zbiornika glonów. Niestety w każdym miejscu, w którym taśma niedostatecznie szczelnie zasłaniała pojemnik pojawiały się zielone zalążki życia innego niż planowane. Wniosek jest prosty – pojemniki muszą być czarne. Dlatego pozostałe cztery pojemniki to czarne wiaderka, tak jak te wykorzystywane w naszych systemach DWC.

pomidory_hydroponika_6
Krzaczki pomidorów po przeprowadzce do systemu

Dwa tygodnie wzrostu w koszyczkach zaowocował wytworzeniem przez moje pomidory długich korzeni, wyrastających poniżej dna koszyczków. Dzięki temu przy przeniesieniu do systemu, nie było problemu z brakiem styczności korzeni z mieszanką. Każdy pojemnik napełniony został piętnastoma litrami mieszanki i korzenie każdego z krzaczków bezproblemowo sięgały powierzchni mieszanki.

Jeśli korzenie nie są jeszcze dostatecznie długie, a nadeszła pora przesadzenia roślin do systemu, nie należy panikować. Można nieco podnieść poziom mieszanki, aby dno koszyczka lekko stykało się powierzchnią mieszanki. W ten sposób keramzyt nasiąknie i “przekaże” wilgoć i składniki mineralne korzeniom rośliny, schowanym jeszcze w wełnie mineralnej, stymulując je do dalszego wzrostu. Wełna nie powinna jednak być stale mokra – tylko do momentu gdy korzenie zaczną przebijać się przez dno koszyczka. Zbyt duża wilgotność w górnych partiach systemu korzeniowego może spowodować zgnicie korzeni i ostatecznie śmierć rośliny.

pomidory_hydroponika_7
Młoda sadzonka odmiany Moskvich i jej korzenie po miesiącu od wysiania

Niektóre krzaczki pomidorów zaczynają wychylać się w stronę słońca. Nie jest to nic dziwnego – właśnie odebrano im jedno z ich źródeł światła (po przesadzeniu do systemu nie jestem już w stanie zmieścić wszystkich roślin pod lampką). Dlatego w ciągu najbliższych tygodni będę musiał pomyśleć nad systemem wsparcia ich ciężaru, aby rosły wzwyż, a nie w bok ;) O tym jednak w następnym wpisie, w którym postaram się także naskrobać parę słów o mieszance, której używam.