Minęło trochę czasu od ostatniego wpisu dotyczącego moich róży pustyni, ale w międzyczasie, wbrew pozorom, sporo się z nimi działo. Przede wszystkim wszystkie ładnie wyrosły i zakwitły. Kaudeks każdego zrobił się dość masywny i generalnie rośliny osiągnęły pełną dojrzałość. To oznacza zwykle, że ciągnie mnie do dokonania zmian, dla urozmaicenia ;)
Przycinanie
Gdy sezon zaczął się zbliżać, postanowiłem wymienić podłoże w moich różach, trochę uporządkować ich korzenie i nieco je podnieść aby wyeksponować kaudeks. Mając cztery róże do gier i zabaw, wybrałem najbrzydszy i najmniej foremny egzemplarz i bardzo radykalnie przyciąłem i korzenie i koronę. Na tyle radykalnie, że bryła korzeniowa z 10l doniczki zmieściła się w doniczce 2-litrowej. Przyciętych korzeni nie zabezpieczyłem przed infekcją wcale, z kolei gałęzie korony zabezpieczyłem jedynie cynamonem, który od biedy działa jako środek grzybobójczy. Szczerze powiedziawszy nie miałem wielkich nadziei, że roślina dobrze zniesie takie traktowanie, ale chciałem poeksperymentować.
Ku mojemu zaskoczeniu, kilka tygodni po tej operacji, na przyciętych kikutach zaczęły pojawiać się nowe pędy. Roślina nie dawała żadnych oznak choroby/stresu, więc pociąg do dalszych eksperymentów ponownie ze mną wygrał.
Pozostałe dwie róże postanowiłem przyciąć w odstępach czasowych; jedną na wiosnę i jedną latem. Tym razem jednak trochę się podszkoliłem w tym zakresie. Przed wszystkim, przycinając róże pustyni trzeba wysterylizować ostrze w wysoko procentowym alkoholu (denaturat / izopropanol lub podobne) i najlepiej robić to przed każdym, pojedynczym cięciem. Pozwoli to zminimalizować infekcję przyciętej gałęzi. Kikuty gałęzi należy dokładnie zabezpieczyć środkiem grzybobójczym. W moim przypadku cynamon sprawdził się w 100%. Po trzecie przycinanie korzeni może pozwolić na zmieszczenie rośliny w mniejszej doniczce, ale kaudeks także się zmniejszy, a tego chcemy uniknąć. Dlatego dodatkowe dwie róże straciły jedynie korony. Po czwarte warto zostawić jakieś 5-10cm oryginalnych gałęzi, aby nowe pędy miały dostatecznie dużo miejsca. We wiosennym cięciu przyciąłem gałęzie trochę zbyt blisko siebie i rezultat jest mniej estetyczny.
Porównanie i cel zabiegów
Jedną z róż, tą o najbardziej atrakcyjnym naturalnym wyglądzie, zostawiłem z oryginalną koroną i będę porównywać ją z ogołoconymi roślinami gdy te ponownie się zazielenią. Celem operacji jest uzyskanie foremnej, gęsto zielonej i kwitnącej obficie i równomiernie korony rośliny przy zachowaniu grubego i proporcjonalnego kaudeksu. W idealnych warunkach, róże wyglądać będą jak żywe bukiety kwiatów z jednym, grubym pniem. Czy taki wygląd uda się uzyskać? Czas pokaże :)