Po kolejnym tygodniu wzrostu moje hydroponiczne pomidorki zaczęły przerastać mydelniczkę, która była ich pierwszym domem. Korzenie zaczęły wychodzić przez spody kostek wełny mineralnej, a u góry pojawiały się pierwsze właściwe liście. To oznaczało, że nadeszła pora znalezienia im odpowiedniejszego lokum.
Gdybym miał więcej miejsca, przesadziłbym moje pomidory od razu do systemu, ale jako, że zima może jeszcze pokazać na co ją stać, nie mogę ryzykować wystawienia raczkujących krzaków na zewnątrz. Z kolei wewnątrz, 8 krzaków, każdy w 20-litrowym pojemniku, nie znajdzie dla siebie miejsca bez ostracyzmu ze strony reszty domowników ;)
Dlatego kostki wełny, razem z rosnącymi w nich pomidorami przesadziłem do koszyczków, ale nie umieściłem ich jeszcze w ostatecznym systemie. Zamiast tego ostawiłem je na podstawce, w której znajduje się na dnie odrobina mieszanki o odpowiednim pH z niewielkimi ilościami nawozów. W ten sposób mogę jeszcze przez kolejne dwa/trzy tygodnie uprawiać moje pomidory bez konieczności wykorzystywania dużych ilości miejsca.
Przed przesadzeniem keramzyt poddałem podobnej terapii co wełnę mineralną, aby zakwasić ich pH i nieco nasączyć w nawozach. W ten sposób pomidorki będą miały łatwiejszy dostęp do mieszanki i będą miały stale zapewnioną wilgotność. Starałem się także wyciągnąć korzenie przed dno koszyczków, tam gdzie korzenie były dostatecznie długie.
Należy pamiętać, aby koszyczki nie pływały w mieszance. Jedynie około 0,5cm od dna koszyczka powinno być zanurzone w wodzie z nawozami. Dzięki magii zjawisk kapilarnych, keramzyt nasiąknie mieszanką i dzięki temu także kostki będą miały do niej dostęp. Gdyby mieszanki było za dużo, młode korzenie mogłyby zgnić. Należy także pamiętać, że jest to okres przejściowy. W dłuższym okresie mieszanka musi być napowietrzana i korzenie muszą mieć dostęp do tego powietrza.
