W tym wpisie postaram się nieco przybliżyć “ciemną stronę” uprawy pomidorów, niekoniecznie uprawianych hydroponicznie. Obok ogromnej satysfakcji płynącej z uprawy i ze zbierania plonów własnej produkcji, zdarzają się sytuacje nieprzyjemne, takie jak choroby, straty plonów, szkodniki i inne zdarzenia, które przynajmniej tymczasowo, odbierają ochotę dalszej uprawy.
Problemem który doskwiera moim pomidorom najbardziej w ostatnim czasie jest sucha zgnilizna wierzchołkowa. W przeciwieństwie do wielu innych chorób, diagnoza tego problemu jest relatywnie prosta i trudno objawy źle zinterpretować. Na spodzie owoców pojawia się brązowa plama, która stopniowo rośnie i zmienia kolor na czerń. Przyczyna też jest dobrze znana – niedostateczne zasilenie wapniem wierzchołkowych części rośliny. Problemem jest jednak przyczyna tej przyczyny. Może być ona spowodowana niedostateczną ilością tego makroelementu w podłożu (lub w moim przypadku – w mieszance), nieodpowiednim pH podłoża/mieszanki, zbyt dużymi wahaniami poziomu wilgotności podłoża/mieszanki czy w końcu niedostateczną wentylacją w miejscu gdzie rosną pomidory.
Na tym etapie próbowałem już rozwiązać problem modyfikując wszystkie znane mi potencjalne przyczyny – zwiększyłem ilość wapnia w mieszance, eksperymentowałem z różnym pH, permanentnie zostawiłem drzwi szklarni otwarte i staram się utrzymywać stabilny poziom mieszanki w zbiornikach. Niestety żadna z powyższych metod nie rozwiązuje problemu. Co ciekawe, problem dotyczy jedynie odmiany Malinowy oxheart i w znacznie mniejszym stopniu Brandywine black. Pozostałe odmiany nie dają żadnych objawów choroby. Oxheart i Brandywine black to odmiany ze sobą spokrewnione, a nasi anglosascy sąsiedzi wrzucają obie odmiany do jednego worka pod nazwą “beefsteak tomatoes”. Odmiany z tej grupy rosną bardzo wysoko, mają relatywnie duże liście i rozkrzewiają się dość chaotycznie, często tworząc nowe pędy nie przy pędzie głównym, ale w niemal w losowych miejscach krzaka.
Jako, że w ubiegłym sezonie także miałem trochę problemów z odmianą Brandywine black wnioskuję, że pomidory typu beefsteak nie są idealne dla uprawy hydroponicznej. W ubiegłym roku uznałem, że przyczyną problemów była niedostateczna wentylacja i brak kontroli rozrostu nowych pędów, ale teraz widzę, że większa dyscyplina w tym zakresie nie rozwiązuje problemu. Spróbuję jeszcze spryskać moje pomidory dolistnie saletrą wapniową, w stężeniu 0,5%. Jeśli to nie pomoże rozważę usunięcie chorowitych krzaków i być może wykorzystanie nowego miejsca dla nowych pędów pozostałych, bezproblemowych odmian.
Innym problemem, który w szczególności męczy odmianę Brandywine black jest pękanie skórki. Niestety po części przyczyną problemu jest genetyczna podatność na ten problem; na to niewiele mogę poradzić. Inną przyczyną pękania skóry pomidora są zbyt duże wahania wilgotności podłoża (co może być też przyczyną nieodpowiedniego zasilania wapniem…). W dużym skrócie, gdy krzak nagle dostaje nagle dużą ilość wody do wzrostu, dojrzewające owoce zwiększają swoją masę, a skórka nie nadąża za tym procesem. Poza regularnym podlewaniem (uzupełnianiem poziomu mieszanki) niewiele można zrobić. Całe szczęście jest to zwykle problem estetyczny, a pomidory nadal są smaczne.
Jeśli dane mi będzie uprawiać pomidory hydroponicznie także w sezonie 2019, unikać będę wszystkich odmian z rodziny beefsteak, gdyż najwyraźniej, rodzina ta nie najlepiej się czuje w hydroponice.