Dwa tygodnie po przesadzaniu moich hydroponicznych pomidorów do właściwych pojemników, krzaki bardzo się rozrosły. O ile wtedy główny pęd miał kilkanaście centymetrów wysokości, teraz najwyższe krzaki mają już około 50cm.
Na tym etapie konieczne stało się podwiązanie głównych pędów do sznurków, które podtrzymywać będą ich wagę. Ten system jest domowej roboty, nic “profesjonalnego” ;) Wystarczy stojak na płaszcze/kurtki z poprzeczką, do której w moim systemie przywiązane są sznurki, po których pną się pędy. Drugi koniec sznurków zamocowany jest do ażurowych koszyczków, w których zakotwiczone są krzaki. W ten sposób, jedynym zabiegiem konicznym przy stabilizowaniu moich hydroponicznych pomidorów, jest okazjonalne owinięcie głównego pędu kolejnym poziomem sznurka, który spiralnie owija się wokół krzaka i utrzymuje jego pion.
Poza utrzymywaniem pionu, przy uprawie pomidorów niezbędne jest także kontrolowanie ilości pędów. W poprzednich sezonach starałem się prowadzić moje krzaki na 2-3 pędy i do momentu przeniesienia systemu do szklarni nie było z tym problemu. Niestety w szklarni, w której jest mało miejsca, trudno było na bieżąco dostrzegać i usuwać nowe pędy, przez co ostatecznie każdy krzak miał, delikatnie mówiąc, “wiele pędów”, które były poza wszelką kontrolą. W tym sezonie zdeterminowany jestem prowadzić każdy krzak na jeden pęd aby zachować porządek i cyrkulację powietrza w szklarni. Chcę także porównać wielkość i jakość planów takiej uprawy, z bardziej “dziką”, którą prowadziłem w ubiegłych latach.
Zgodnie z zapowiedzią w poprzednim wpisie, kilka słów o mieszance, którą używam dla pomidorów w hydroponice. Jako, że powszechnie dostępne nawozy hydroponiczne dedykowane są zwykle “do wszystkiego”, trudno zoptymalizować ich ilość i proporcje dla uprawy konkretnej rośliny. Dlatego postanowiłem samemu stworzyć własną mieszankę.
Mieszanki hydroponiczne są najczęściej wieloskładnikowe, ponieważ niektóre składniki nie są kompatybilne z innymi i dlatego należy mieszać je dopiero w zbiorniku z wodą w małych stężeniach, a nie bezpośrednio ze sobą. Dotyczy to w szczególności nawozów wapniowych, które z innymi nawozami mogą tworzyć nierozpuszczalne w wodzie związki. Dlatego moja mieszanka zawiera kilka składników, mieszanych w zbiorniku z wodą:
- 10 litrów wody studziennej
- 4ml zakwaszacza Palgron pH min.
- 3ml saletry wapniowej
- 15g nawozu do pomidorów w proszku Substral Magiczna Siła
- szczypta siarczanu magnezu
Woda będąca bazą powinna być względnie czysta, najlepiej destylowana lub poddana odwróconej osmozie. Nie jest łatwo pozyskać duże ilości takiej wody, ale im czystsza woda, tym większą kontrolę mamy nad tym co piją nasze rośliny, dlatego warto zadbać o jej jakość.
Zakwaszacz Plagron pH min. pozwala mi uzyskać stałe pH mieszanki w okolicach 5-6, co jest ważne, gdyż przy neutralnej wartości pH; 7, pomidory mogą nie wchłaniać za dobrze niektórych składników odżywczych. Domowe sposoby zakwaszenia mieszanki (ocet, kwas cytrynowy), niestety dawały jedynie krótkotrwałe efekty, więc zdecydowałem się na coś dedykowanego dla hydroponiki.
Saletra wapniowa (azotan wapnia) w płynie była konieczna, ponieważ nawóz do pomidorów Substrala nie zawiera odpowiednich ilości wapnia, być może dlatego, że przeznaczony jest dla uprawy tradycyjnej, nie hydroponicznej.
Bazą mieszanki jest nawóz Substrala. Lubię ten konkretny, bo zawiera dużo potasu w porównaniu do pozostałych makroelementów, ale większość nawozów dedykowanych do pomidorów także się nada.
Okazjonalnie, na początku mojej przygody z uprawą, dostrzegałem na liściach moich pomidorów objawy niedoboru magnezu, dlatego postanowiłem do mieszanki dodać szczyptę siarczanu magnezu.
Taka mieszanka utrzymuje stałe pH na poziomie 5-6 i zasolenie na poziomie 500-700 ppm. Pomidory wyglądają bardzo zdrowo i plennie owocują. Liście czasem wyglądają na zbyt duże, co najprawdopodobniej spowodowane jest zbyt dużą ilością azotu w mieszance (zarówno z nawozu Substrala, jak i z azotanu wapnia), ale nie wygląda na to, że negatywnie wpływa to na ich cykl życia. Innym problemem, który okazjonalnie dostrzegam, jest skręcanie się liści i gałęzi, które jednak ostatecznie się prostują, gdy osiągną odpowiednie rozmiary. Może to być spowodowane zbyt kwaśnym odczynem mieszanki, zbyt silnym zasoleniem lub zbyt dużą ilością światła w proporcji do tempa wzrostu krzaków (obecne liście zbierają już dostatecznie dużo światła, dlatego nowe się przed nim chowają). Próbowałem rozwiązać ten problem mieszając w proporcjach mieszanki, ale póki co zagadka jest nierozwiązana.
Na początku maja przesadzać będę moje krzaczki do szklarni, ale o tym w następnym wpisie ;)