I tak, w sobotę 15 września zakończyła się moja hodowla pomidorów uprawianych hydroponiczne w sezonie 2018. Gdy nocne temperatury spadają poniżej 10 stopni Celcjusza, pomidory, niezależnie od metody uprawy, zwalniają i ewentualne owoce dojrzewają znacznie dłużej. Na tym etapie zawsze warto się zastanowić czy dalsza uprawa ma sens. W przypadku tradycyjnej uprawy “pod chmurką” być może warto byłoby poczekać nawet do pierwszych przymrozków, ale w przypadku hydroponiki codzienne nawożenie i energia elektryczna do zasilania napowietrzaczy kosztuje więcej niż warte są owoce wyprodukowane z ich pomocą.
W trakcie wycinania krzaków znalazło się jeszcze jakieś 2kg pomidorów, większość zielona, które przerobione zostaną na przetwory. Pośród gałęzi zauważyłem usychające i żółknące, starsze liście, co zawsze przypomina mi ziemniaczaną zarazę pomidora, ale całe szczęście zdarzyło się (i zdarzało się w latach poprzednich) pod koniec sezonu, więc nie było zbyt wilkiem problemem.
Wszystkie pojemniki zostały starannie wyszorowane i czekają na sezon 2019. Pompki napowietrzające trzeba przejrzeć i zakonserwować – ciągła praca w słońcu, czasem w 50-stopniowym upale, na pewno odcisnęła na nich swoje piętno. I tak jestem pod wielkim wrażeniem, że pierwszy napowietrzacz padł mi dopiero w trzecim roku użytkowania, biorąc pod uwagę warunki, w jakich pracował.
Podsumowałem także całość zbiorów w tym roku:
- Moskvich – 7 787g
- Malinowy oxheart – 6 278g
- Malinowy ożarowski – 8 444g
- Brandywine black – 3 804g
Wychodzi 26,3kg łącznie i średnio 3,3kg z krzaka całym sezonie. W ubiegłym ściągnąłem średnio 4,6kg z każdego krzaka, więc wynik 2018 jest zdecydowanie gorszy. Przyczyniła się do tego na pewno śmierć dwóch krzaków w środku lata, ale także wybór odmian. Pomidory typu beefsteak nie radzą sobie najwyraźniej dobrze w hydroponice, w szczególności gdy uprawa prowadzona jest w niewielkiej i niskiej szklarni. W przyszłym roku, o ile będę miał taką możliwość, planuję uprawiać mniejszą ilość krzaków i najprawdopodobniej jedynie standardowe, malinowe odmiany, bez egzotyki. Ale na to mam jeszcze pół roku planowania ;)