Wraz z nadejściem października przyszła pora na zamknięcie sezonu dla moich papryczek. Misję uprawy krzaków w ręcznie złożonych mini-tunelach określam na zakończoną sukcesem w 70%.
Co poszło poprawnie:
1. Krzaki wyrosły zdrowo, ani razu nie dostrzegłem na nich pasożytów, w tym w szczególności mszyc, które regularnie podgryzały moje papryczki w sezonach ubiegłych.
2. Rośliny były chronione (z jednym, drobnym wyjątkiem) przed wiatrem i deszczem.
3. Szczeliny w konstrukcji zapewniły dostateczną wentylację. Nigdy nie dostrzegłem pleśni lub innych objawów niedostatecznego przepływu powietrza.
4. Habanero zaowocowało bardzo plennie. Na tyle plennie, że po demontażu tunelów, krzaki ugięły się pod ciężarem owoców. Na moje potrzeby wystarczyło jakieś zebrać 25% najładniejszych owoców. Resztę mogę rozdać/wyrzucić.
5. Rozmiary tunelów sprawiły, że krzaków nie trzeba było podpierać/podwieszać. Rośliny wykorzystały ściany konstrukcji do utrzymania swojego ciężaru.
Co poszło gorzej od oczekiwań:
1. Jedna jolokia się połamała podczas silnych wiatrów. Druga z kolei owocuje czymś innym niż jolokią. To oznacza, że najpewniej pomyliłem nasiona podczas wysiewu :/
2. Podlewanie i dbanie o rośliny jest nieco bardziej kłopotliwe przez “obcisłe” wymiary tunelów. Można to rozwiązać powiększając tunele lub uprawiając w mniejszych doniczkach.
3. Zbiory Scorpionów są zaskakująco niewielkie. Z krzaków ściągnąłem może z 50 owoców. Choć są piekielnie ostre, zbiór ma się nijak do Habanero, których było kilkaset.
W przyszłym sezonie na pewno znów skorzystam z moich tunelów. Myślę jednak, że użyję mniejszych doniczek, aby rośliny mi się tak nie rozrosły i staranniej wysiewać będę nasiona na rozsadę, aby nie było takich problemów jak z Jolokią.