W połowie sierpnia pierwsze “właściwe” (w przeciwieństwie do “niewłaściwych”) owoce moich papryczek już są wybarwione. Zgodnie z oczekiwaniami, pierwsze owoce są małe i pewnie nieciekawe w smaku. Widać jednak na krzakach już poprawnego rozmiaru papryczki, które tylko czekają na kolor.
Habanero w zasadzie niczym mnie nie zaskoczyło. Standardowe niewielkie owoce z tylko lekko pofałdowaną skórką to widok, z którym mam do czynienia co roku i także w tym roku wszystko idzie zgodnie z oczekiwaniami. Habanero pójdą na susz, a potem na kanapki ;)
Bhut jolokia to nieco inny przypadek. Wybarwiony owoc na krzaku, który połamał się podczas ostatniej burzy jest czerwony. Drugi krzak jednak ma kilka żółtych/pomarańczowych owoców, co mnie niepokoi. Być może w trakcie wysiewu pomyliłem nasiona i mam 3 krzaki Orange Habanero i tylko jedną jolokię, do tego połamaną :/. Czas pokaże czy owoce na drugim krzaku jeszcze zmienią kolor, a jeśli nie – z jaką odmianą mam do czynienia?
Z niecierpliwością czekam na wybarwienie się moich Skorpionów. W tym roku skorpionowe ogonki nie są tak uwydatnione jak w roku ubiegłym, ale za to skórki jeszcze dojrzewających owoców są bardzo pomarszczone, co oznacza dużą zawartość kapsaicyny. To z kolei oznacza ekstremalną ostrość :>. Z wypiekami na twarzy czekam na moment pierwszych zbiorów, po których jakaś nieszczęsna dusza dostanie takiego Scorpiona do degustacji (oczywiście posiadając pełną widzę na temat tego na co się pisze ;)).