Dostajemy wiele pytań na temat tego jak najlepiej wysiewać i uprawiać w początkowym okresie ich życia rośliny owadożerne, w tym w szczególności muchołówkę. Jako, że wielu z Was ma z tym problem, często kończąc przygodę z uprawą bez sukcesu w kiełkowaniu, postanowiliśmy zrelacjonować początkowe miesiące życia nowo wykiełkowanych muchołówek w serii wpisów. Podstawy uprawy znaleźć można na osobnej stronie. Tutaj skupimy się na chronologii czynności i postaramy się podkreślić najważniejsze kroki na drodze do satysfakcji płynącej z posiadania muchołówki z własnego wysiewu.
Na początku stycznia zamówiliśmy nową partię nasion muchołówki od jednego z zaprzyjaźnionych hodowców roślin owadożernych. Paczka dotarła do nas po tygodniu i bez zbędnej zwłoki postanowiliśmy odłożyć kilka losowo wybranych nasion i poddać je próbie, którą przechodzą wszystkie trafiające do nas nasiona – próbie kiełkowania :)
Na początek wyłożyliśmy dno doniczki kawałkiem agrowłókniny, aby torf nie przedostawał się przez otwory w doniczce. Nie jest to konieczne, ale pozwala zachować czystość i porządek w naszej doniczce i na podstawce. Do doniczki nasypaliśmy torfu kwaśnego (pH w okolicach 4). Aby uzyskać lepsze zdjęcia, zrezygnowaliśmy z dodatku perlitu, który spulchniłby podłoże i polepszył przepuszczalność. Biały perlit zmniejszyłby jednak kontrast na zdjęciach, przez co trudno byłoby dostrzec dokładnie co się dzieje. Po zapełnieniu doniczki, nieco ubiliśmy torf aby uzyskać płaską i relatywnie twardą powierzchnię, na którą trafić miały nasiona. Do podstawki pod doniczką nalaliśmy wody demineralizowanej aż do krawędzi i dodatkowo spryskaliśmy powierzchnię.
Na powierzchni wysypaliśmy nasiona, mniej więcej w równych odstępach od siebie (miejsca zaznaczone na zdjęciach) i delikatnie docisnęliśmy je do podłoża, aby mieć pewność, że wszystkie mają dostęp do wody. Podłoże ponownie spryskaliśmy wodą demineralizowaną. Doniczkę przykryliśmy kawałkiem folii spożywczej, niezbyt szczelnie, i zostawiliśmy w zacienionym miejscu dolewając wody na podstawkę za każdym razem gdy zaczynało jej brakować. Jako, że doniczka stała przy oknie i nasionkom mogło być zbyt chłodno, pod doniczkę wsadziliśmy niewielką matę grzewczą, aby poprawić szanse na kiełkowanie.
Po dwóch tygodniach pierwsze nasionko (na zdjęciach z prawej strony) zaczęło kiełkować. Na tym etapie nie zmieniliśmy nic w warunkach uprawy – na zmiany przyjdzie czas gdy większość nasion wykiełkuje. Po kolejnym tygodniu większość już kiełkowała, więc nadszedł czas zdjęcia folii z doniczki i śledzenia wzrostu naszych muchołówek już bez osłony. Zrezygnowaliśmy także z maty grzewczej, która na tym etapie nie była już potrzebna.
Muchołówka z prawej strony, ta która wykiełkowała pierwsza, wydaje się być najszybsza także w zrzucaniu skorupki nasiona i z niecierpliwością czekamy na pierwszą pułapkę. O tym jednak w następnym poście :)